poniedziałek, 2 lipca 2012

2 dzień - pierwsze zwiedzanie.

Zapora Hoovera, zwiedzanie Las Vegas


Dzisiaj pierwszy dzień narzekania (jeszcze tak nie jest, ale patrząc w przeszłość jest to nie uniknione). Zacznie się od tego, że gorąco. Rzeczywiście dzisiaj przewidywana temperatura to 40 stopni Celsjusza. Trudno - przecież wiedzieliśmy, że będzie gorąco. Później na 100% będzie się okazywało, że za dużo chodzimy i nie musimy wszystkiego zobaczyć.... :) Jak będzie w rzeczywistości - zobaczymy... :)

Plan na dzisiaj:
  • jemy śniadanie - w hotelach w Las Vegas standardowo nie ma śniadań, ponieważ każdy żyje sobie tutaj w czasie jaki mu odpowiada - jedni śpią w nocy, a inni w dzień - pełen luz. Dlatego śniadania są serwowane przez praktycznie cały dzień i nikogo to nie dziwi
  • o 9 odbieramy samochód i jedziemy nad zaporę Hoovera - ok. godziny drogi w jedną stronę, ok godziny do półtorej zwiedzania
  • powrót do Las Vegas i zwiedzanie miasta do końca dnia
Jak się sprawdzą plany - zobaczymy....

Plan trasy:

Zapora Hoovera - zbudowana na rzece Kolorado pomiędzy stanami Arizona i Nevada zaraz po zakończeniu wojny. W chwili ukończenia była największą elektrownią wodną na świecie oraz równocześnie budowlą betonową. Obecnie jest Narodowym Pomnikiem Historycznym USA.
Wysokość 224 metry, długość 379 metry, szerokość u podstawy 200 metrów, u góry 15 metrów. Maksymalna moc 2000 MW. Powyżej znajduje się sztuczne jezioro Mead o powierzchni ponad 600 kilometrów kwadratowych!!

14:00
Po obfitym śniadanku - jedno z lepszych jakie jedliśmy w USA z dużym wyborem owoców, jogurtów i innych dobrych rzeczy, poszliśmy w poszukiwaniu wypożyczalni samochodów. Zaplanowaliśmy, że wypożyczymy w sąsiadującym hotelu - Caesars Palace. Najpierw więc musieliśmy krążyć po naszym hotelu, żeby wyjść dobrym wyjściem, później dwa razy pytaliśmy o drogę w drugim hotelu, aż wreszcie po wypożyczeniu dostaliśmy mapę z drogą, którymi korytarzami dojść do parkingu i gdzie stoi nasz samochód.
Statua Wolności teraz stoi w Las Vegas :)
Nie wiem czy wiecie, ale wieża Eiffla też się przeniosła...


Hotel Bellagio

Resztę samochodu jeszcze pokażemy


Udało nam się, bo bez żadnej dopłaty wypożyczyli nam samochód zdecydowanie większy... I jak mówię zdecydowanie - to wiem co mówię. Zdjęcia później....:)

Zapora...Nooooo.... nieźle.... naprawdę warto zobaczyć, bo zapora Hoovera to niesamowita budowla. Z ciekawostek jakie zapamiętałem:
  • beton, który został użyty do jej budowy wystarczyłby na wybudowanie dwóch autostrad z San Francisco do Nowego Jorku
  • na zaporze pracowało 3500 robotników, płacili im 4 dolary dziennie, pracowali przez prawie 5 lat
  • zapora została oddana 2 lata wcześniej niż planowano - to taka manipulacja jak w latach 60-tych czy 70-tych nasze 300% normy :)
  • dzięki zaporze w wodę zasilane są prawie 3 stany USA - z tym to tak średnio się zgadzam, bo zawsze słychać, że duże zapory wodne powodują obniżenie po jednej stronie wód gruntowych, a Amerykanie pokazują tylko plusy tej budowli...
  • przed jej wybudowaniem musieli wydrążyć ogromne 2 tunele, którymi cała woda była kierowana także, żeby można było spokojnie budować - te tunele to kilka kilometrów długości
  • tylko 1% jej mocy jest przekazywane do najbliższego miasta czyli Las Vegas - reszta idzie do Kalifornii i Arizony
  • zapora mogła być skończona wcześniej po zastosowano bardzo nowatorskie metody chłodzenia dzięki czemu beton szybciej zastygał
A tak ogólnie, to było tam potwornie gorąco - 104 stopnie F czyli 40 stopni Celsjusza. Naprawdę powietrze parzyło. Chcieliśmy też wykupić trochę dłuższą wycieczkę, ale niestety trzeba było czekać ponad 2,5 godziny więc zdecydowaliśmy się na krótszą.

Rury doprowadzające wodę do turbin

Schemat budowy zapory

Natalia na tle kilku turbin

Dziewczyn i widok na zaporę od strony rzeki Kolorado

Granica stanów Nevada i Arizona na zaporze...
Most łączący obydwa stany, żeby nie trzeba było jeździć zaporą

Ponieważ daje nam się we znaki różnica czasu - jest ledwo po południu, a my usypiamy - postanowiliśmy na chwile zrobić sobie przerwę i uciąć małą drzemkę. Las Vegas nie ucieknie, a i tak jest za gorąco teraz na spacery. Może później będzie z 30 stopni to da się chodzić... :)

4 godziny później wyruszamy zobaczyć miasto z bliższa. Generalnie wszyscy mówią, że to kicz, ale mnie się wydaje, że ten kicz pasuje do tego miejsca. Nie chciałbym tutaj oszukiwać, ale generalnie to mi się podoba. Nie ma ogromnego tłoku jak w większości dużych miast i wszystko jest jakieś takie przystępne. Moje wrażenia są pozytywne choć nie widzieliśmy za wiele z dwóch powodów, po pierwsze jesteśmy z Natalią, więc nie wszystkie miejsca są dostępne, po drugie naprawdę czujemy się jeszcze mocno zmęczeni drogą i zmianą czasu. Oto kilka zdjęć z Vegas.

Lobby hotelu - niesamowity żyrandol zrobiony z kolorowych szkieł w kształcie kwiatów
Wejście główne od hotelu Bellagio
Przed hotelem jest niesamowita kostka, tak wypolerowana, ze sprawia wrażenie, jakby cały czas była mokra.

Widok z hotelu w stronę miasta
Jedna z restauracji w mieście.
Ponieważ część restauracji jest na zewnątrz, a równocześnie jest bardzo gorąco wpadli na ciekawy pomysł i nad głowami siedzących znajdują się rurki z wodą z których woda totalnie rozdrobniona jak mgiełka jest wyrzucana na zewnątrz. Dzięki temu jest trochę chłodniej i trochę bardziej wilgotno, bo generalnie jest bardzo gorąco, a równocześnie bardzo sucho - jak to na pustyni - nie ma się co dziwić.
Hot dog... ze wszystkim... :)
LV nocą
Nasz hotel - Bellagio
Sąsiadujący hotel Caesars Palace
Pokaz fontann...
Przed hotelem
Wieczorem pokazy fontann odbywają się do 15 lub 30 minut. Są bardzo fajne, choć Barcelona ze swoimi fontannami jest bardziej widowiskowa. Podobno mają 15000 karabinków z wodą - nieźle co?

Po fontannach trafiliśmy do kasyna. Nie trwało to za długo. W 15-20 minut przegraliśmy ok. 15 dolarów, co dawało wyraźny sygnał, że należy dać sobie z tym spokój, bo nie dane jest nam wygrać i bawić się w USA za wygrane pieniądze... :)

Dzień drugi dobiegł końca.
Jutro wstajemy rano i jedziemy nad Wielki Kanion - w dwa miejsca: West Rim i South Rim.




2 komentarze:

  1. FAJNIE SIĘ TO CZYTA. POZDRAWIAM Z TARNOWA

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to za anonimowy z Tarnowa? Może warto sie podpisywać? :)

    OdpowiedzUsuń